Mieszkam od ponad 15 lat w USA, czasem mam koniecznosc pracy z ploniją, jak rowniez uzycia polskich terminow i zwrotow informatycznych. Tak sie sklada ze rowniez ucze informatyki w szkole wyzszej. Z przerazeniem stwierdzielm ze osoby tlumaczace niektore slowa angielskie i zwroty nie znaja dobrze jezyka angielskiego i nie powinny sie tym zajowac jako ze tworza slownictwo ktore nie ma nic wspolnego ani z jednym jezykiem ani drugim. Jesli tworzy sie natomiast slowa 'nowe' ktore jeszcze nie maja polskiej wersji to lepiej juz trzymac sie wymowy angielskiej a nie tworzyc jakies mieszne rzeczy ktorych nie rozumie ani polak ani osoba mowiaca bielgle po angielsku. Takim przykladem jest slowo 'template' (ktore czyta sie 'templejt'). tlumaczone na polski jako: tamplatka jest smiesznym neologizmem ktory poza tym dla przecietnego polaka (ktory nie jest rasowym informatykiem nie znaczy nic). Nawet dla mnie bylo przez jakis czas nie zrozumiale, bo nie przyszlo mi do glowy ze ktos moze to tak przetlumaczyc! Kachani - tlumacze, zastanowcie sie i uprzednio zkonsultujcie swoje zwroty i slowka z osobami ktore sa w tym biegle, znaja j.angieslski tak samo dobrze jak i polski i moga doradzic. Zle nazewnictwo i tradycje jest pozniej trudno wykorzenic...
Kiedy slysze jak ktos mowi 'web' a nie 'łeb' to zastanawiam sie czy jest niemcem czy po prostu nic nie rozumie i nazwy napojow wymawia np: 'cocacola' zamiast 'kokakola'.

Proponuje wiec weryfikacje nazewnictwa i wiecej konsultacji grupowych, zanim cos przyjmie sie jako standartowa nazwe nadana z j.angieskiego.
Proponuje zmiane okreslenia 'templatka' na 'templejt' lub ew. 'szablon'

Pozdrawiam wszystkich - Arthur